Przepraszam.
Przepraszam za fatalną organizację.
To przeze mnie Olga czy leon więcej czasu spędzili na szukaniu miejsca zlotu niż
na samym zlocie. Niestety, nie doszukałem się informacji, że most jest w remoncie
a Raba w wyniku tygodniowych ulew tak wezbrała. Mogę mieć tylko nadzieję, że remonty
samochodów i leczenie z rehabilitacją nie będą zbyt kosztowne.
Przepraszam za obsługę.
Właściwie już po pierwszych rozmowach telefonicznych mogłem domyślić się, że to
speluna, melina i jaskinia zła. Gdyby nie doświadczenie Jano* pewnie gnilibyśmy
w jakiejś piwnicy skatowani przez lokalnych meneli.
Przepraszam za brak ogrzewania.
Widok skostniałej z zimna, rozpaczliwie szybko siniejącej rodziny X-M będzie prześladował
moje sumienie jeszcze przez wiele nocy. Tu chciałbym jeszcze raz podziękować X-M
za wzięcie grzałki - bez niej nie moglibyśmy zrobić sesji zdjęciowej do kalendarza.
Chodzi szczególnie o zdjęcia Olgi pod prysznicem.
Przepraszam, że byłem z Wami tak krótko.
Nie należę do zbyt odważnych osób, a to lokalne pijactwo było bardzo agresywne.
Zwłaszcza, gdy dołączył do niech jeden z nas. Jeszcze raz słowa uznania dla Jano*
i Jacentego.
Przepraszam za głód.
Właścicielka "pensjonatu" udawała, że w okolicy brak żywności. Jedyny bar otwarty
po sezonie serwował potrawy godne wystawienia w muzeum imienia Lucrezii Borgii.
W tym układzie musiałem ratować sytuację krakersami dla niemieckich zwierzątek
domowych, przełożonymi resztką zabłąkanego w okolicy zerwanego mostu pstrąga i
przypalonymi okruszkami znalezionego w kieszeni kurtki właścicielki chleba.
Przepraszam za warunki higieniczne.
Byłem przez telefon przekonywany, że toalety są w pensjonacie, nie u pijanego
sąsiada dwa kilometry dalej. I to w deszczu. Wiem, że powinienem był uprzedzić,
że na spotkanie każdy powinien wziąć ręczniki, pościel i butelkę lizolu. Cóż -
uczę się na własnych błędach.
Przepraszam za hałas.
Lokalna impreza połączona z produkcją patelń i satanistyczną mszą z trashową muzyką
to nienajlepsze warunki wypoczynku. Teraz już wiem.
Przepraszam za striptiz babci gospodarza.
Przepraszam, że zwróciłem pstrąga na krawat Jano*.
Przepraszam, że chciałem kogoś pobić za to, że chciał mi zabrać krakersa i koc.
Mam nadzieję, że nie była to kobieta. (bo dostałem)
Przepraszam za wprowadzenie w błąd jeśli chodzi o ceny.
Gdzieś po drodze zgubiło mi się jedno zero. Za siebie zapłacić nie mogłem, bo
wciąż mam nadzieję, że uda mi się oddać pieniądze TOMowi (za kubeczki).
Przepraszam za porysowany samochód (nie wiem czyj).
Było ciemno i się wkurzyłem, że nie mogę trafić kluczykiem, a musiałem uciekać
przed zgrają rozeźlonych autochtonów. A może zlotowiczów?
Przpraszam za podmienienie rzeczy.
Te granatowe, koronkowe w czerwone różyczki, b. wysoko wcięte damskie jedwabne
bokserki są na mnie za ciasne. Jeśli ktoś musiał z tego powodu ubrać się w wełniane,
do kolan, rozmiaru XXL bieliznopodobne, to może je zatrzymać w ramach rekompensaty.
Przepraszam za nudę.
Próbowałem ze wszystkich sił zaimponować Wam moją wiedzą o grze na grzebieniu,
jednak zbyt często się zatykał z powodu czyjegoś łupieżu. Nie wiem czyjego, bo
po konfiskacie bagażu wszyscy używaliśmy tego jednego, przemyconego w wełnianych
do kolan.
Przepraszam za wygląd.
Ostatnia operacja niestety była nieudana.
Przepraszam raz jeszcze. Zwłaszcza za brak zdjęć, które znów się nie udały.
Woo
Strona główna zlotu.